Ostatnio wzburzenie w polskim Internecie wywołał swoimi niepoprawnymi politycznie wypowiedziami pan prof. Bralczyk. Dla tych, którzy tego nie śledzą, poszło, mówiąc krótko, o traktowanie zwierząt jak dzieci (czy też szerzej – jak ludzi). Jest to trend faktycznie coraz bardziej popularny, ale – jak Pan Profesor słusznie zauważył – niebezpieczny. Dlaczego? Czy zwierzęta nie mają uczuć? Albo czy może być coś złego w tym, że mówię do nich z miłością, zwracam na nie uwagę, dbam o ich potrzeby? Co złego w tym, że wejdę z pieskiem lub kotkiem do galerii handlowej, restauracji czy choćby i kościoła? W końcu one też potrzebują czuć się kochane, zauważone, dopieszczone, odczuwają emocje, ba, niektóre zwierzęta często są równie inteligentne jak kilkuletnie dziecko! Więc co w tym złego, że traktuję je jak pełnoprawnych członków rodziny – międzygatunkowej, owszem, ale jednak? Albo co złego w tym, że jeśli czuję się pieskiem albo kotkiem, to będę żyć zgodnie z tą tożsamością, jaką dziś