Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2024

Bóg silny i daleki nie jest zły

    Niedawno usłyszałem na jednym kazaniu, że często lubimy sobie wyobrażać Boga silnego i dalekiego, bo tak jest nam wygodniej niż z Bogiem chcącym wejść w bliskość z nami. Jest to niewątpliwie prawdą; niemniej grozi nam tu pewne niebezpieczeństwo zafałszowania obrazu Boga. Otóż prawda jest taka, że Bóg jest silny i daleki; jest całkowicie transcendentny, trzykroć Święty, zamieszkujący Światłość Niedostępną, niepojęty i niewypowiedziany, nieskończenie wyższy i większy niż my i wszystkie nasze radości i problemy razem wzięte. Nic Mu nie możemy zrobić naszymi grzechami, choćbyśmy się nie wiem jak starali. On jest wszechmogący i wszystkowiedzący, jest Panem nieskończonego majestatu (dziś, gdy nikt z nas nie widział króla z prawdziwego zdarzenia, to słowo pozostaje niestety dość niezrozumiałe). Człowiek, choćby największy i najpotężniejszy, znaczy przy Nim tyle co nicość i proch, z którego On go wywiódł i do którego za mgnienie oka powróci. To On jest Panem świata i sytuac
  Właściwie to nawet żal mi tych, którzy żyją kultem ciała, materii i przyjemności. No bo pomyślmy tylko: całe życie uganiają się za przyjemnościami (głównie zmysłowymi i/lub emocjonalnymi), które i tak nigdy nie zdołają zaspokoić ich prawdziwego głodu ani ugasić pragnienia szczęścia. Całe życie też pielęgnują swoje ciała, nierzadko za pomocą drakońskich diet, rygorystycznych treningów i innych poświęceń, a ono za mgnienie oka i tak zmieni się w karmę dla robaków i innych destruentów, podczas gdy ich dusze pozostają całkowicie zaniedbane i atroficzne. Zbierają nieraz ogromne fortuny, idąc nawet po trupach do kariery, a i tak potem muszą to zostawić za sobą, przy czym ich spadkobiercy potrafią w ogóle nie uszanować tego, co od nich otrzymali. Za maskami radości z życia skrywają nieraz głębokie rany, depresję, lęk i tym podobne problemy, od których usiłują bezskutecznie uciec, czasami na tyle skutecznie, że sami nie są ich świadomi. Jak Samarytanka szukają zaspokojenia

Jedność cz. II

  Temat jedności i tego, na czym powinna być oparta wciąż powraca. Jak pisałem ostatnio, dziś często chce się budować jedność opartą tylko na (horyzontalnej) miłości, ale z pominięciem prawdy, zapominając, że w ten sposób konstruuje się co najwyżej utopię (która zawsze prędzej czy później staje się dystopią, w której nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji), a nie Królestwo Boże. Choć miłość daje szczęście, to jednak tylko Prawda może nas uczynić rzeczywiście wolnymi – i to nie jakakolwiek prawda, ale tylko i wyłącznie ta jedna, jedyna, konkretna Prawda, która jest Osobą, Słowem Ojca, Jezusem Chrystusem, Bogiem-Człowiekiem. Dziś tworzy się międzyreligijne centra modlitwy, wspólnoty i spotkania ekumeniczne, przestrzenie dialogu, mające służyć pogłębieniu wzajemnego zrozumienia i tolerancji. Brzmi to ładnie – w końcu kto nie ma dosyć wojen religijnych, terroryzmu, fanatyzmu, fundamentalizmu i faryzeizmu? Kto nie chciałby świata, w którym panuje zgoda co do kwestii najbar